Właściciele sklepów internetowych powoli „przyzwyczajają się” do działalności stowarzyszeń czy kancelarii prawnych, których jednym z głównych celów statutowych czy też profilów działalności jest wyszukiwanie zapisów niezgodnych z prawem, a następnie kierowanie pozwów do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W ostatnim czasie tego typu działalność rozpoczęła kolejna kancelaria, tym razem z Opola. Czy możemy spodziewać się wysypu kolejnych pozwów?
W tym roku doszło do zmiany wysokości kosztów zastępstwa procesowego w sprawach związanych z uznaniem wzorca umowy za niezgodny z prawem, a więc w kwestiach związanych z klauzulami niedozwolonymi. Koszty zastępstwa uległy zmianie z 360 na 60 zł, a sama zmiana obowiązuje od 13 lutego 2013 roku. Wprowadzenie nowych stawek poprzedzone było dość burzliwymi konsultacjami społecznymi, w których to wzięli udział m.in. przedstawiciele stowarzyszenia Lexus z Poznania. Założeniem ustawodawcy było przede wszystkim ukrócenie praktyki związanej z masowym kierowaniem do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (dalej: Sądu) spraw przeciwko m.in. sklepom internetowym, których regulaminy zawierały zapisy niezgodne z prawem. Przedstawiciele poznańskiego Lexusa zapewniali wtedy, iż ewentualna zmiana w żaden sposób nie wpłynie na zmniejszenie ilości spraw kierowanych przez stowarzyszenie do Sądu, dodatkowo może wpłynąć jedynie na ich zwiększenie ze względu na niskie ryzyko związane z ewentualną przegraną.
Środowisko prawnicze zostało podzielone na grupę, która była zdania, iż tak drastyczna obniżka kosztów jest niewłaściwym posunięciem, ponieważ profesjonalny pełnomocnik reprezentujący stronę ponosi znacznie wyższe koszty niż wspomniane 60 zł. Druga grupa była zdania, że obniżenie kosztów może zapobiec działalności masowego kierowania spraw do Sądu, a więc w sposób pozytywny odbije się na wizerunku środowiska prawniczego, który to wizerunek nie będzie dłużej szargany przez wątpliwy pod względem etycznym proceder.
Od zmiany wysokości kosztów zastępstwa procesowego minęły już ponad trzy miesiące. Czy coś rzeczywiście uległo zmianie? Owszem, funkcjonowanie niektórych podmiotów, których głównym celem jest wyszukiwanie klauzul. Przykładem może być „nowa” na rynku kancelaria prawna z Opola.
Wspomniana kancelaria nie kieruje spraw do Sądu, przynajmniej na początku kontaktu z przedsiębiorcą. Przesyła natomiast do właścicieli sklepów internetowych informację, iż jeden z ich klientów zgłosił się z prośbą dotyczącą przeanalizowania regulaminu sklepu internetowego przed dokonaniem zakupu. Wspomniany klient udzielił kancelarii pełnomocnictwa, na podstawie którego kancelaria będzie dążyć do zawarcia ugody z przedsiębiorcą, który na swojej stronie internetowej posiada regulamin zawierający klauzule niedozwolone. Co ciekawe, sama kancelaria nie przesyła wraz z pismem kopii pełnomocnictwa, co w tym przypadku jest dość poważnym uchybieniem natury formalnej, stawia również pod znakiem zapytania fakt, czy wspomniany powyżej „klient kancelarii” rzeczywiście istnieje.
Co jest więc nadzwyczajnego w działaniu wspomnianej kancelarii?
Przede wszystkim to, co dzieje się po pierwszym piśmie, czyli późniejszy kontakt przedsiębiorcy ze wspomnianą kancelarią. Skoro pismo nosi w pewnym stopniu znamiona wezwania do zawarcia ugody, możemy zastanawiać się, jakie warunki stawia kancelaria przedsiębiorcy w celu zawarcia wspomnianej ugody. Doświadczenie pokazuje, że za tym zawsze pojawia się określona „cena”. Kwoty bywają różne, z reguły nie przewyższają tych, które przedsiębiorca musiałby ponieść w związku z toczącym się postępowaniem sądowym lub też karą ze strony UOKIK (do 10% zeszłorocznego przychodu), uzależnione są więc m.in. od tego, ile przedsiębiorca posiada zapisów niezgodnych z prawem. Część przedsiębiorców podejmuje polemikę dotyczącą zasadności skierowanego do nich pisma, część zaś płaci „dla świętego spokoju”. Czy jednak w taki sposób można kupić „święty spokój”?
Zdecydowanie nie! Opisana powyżej działalność może prowadzić do nadużyć ze strony wspomnianej kancelarii. Instytucja ugody to instrument prawny, który powstał z myślą o ograniczeniu ingerencji Sądu w spory, do jakich dochodzi między osobami fizycznymi czy też prawnymi. Większość postępowań toczących się przed polskimi sądami powszechnymi poprzedzona jest właśnie prowadzeniem rokowań lub też postępowania polubownego mającego na celu zawarcie ugody. Do opisanego powyżej przypadku ugoda nie może mieć jednak zastosowania! Zawarcie ugody nie będzie bowiem jednoznaczne z wy-eliminowaniem zapisów niezgodnych z prawem. Jaką więc przedsiębiorca ma gwarancję, że za jakiś czas inna kancelaria bądź stowarzyszenie nie zgłoszą się w tej samej sprawie? Żadnej! Idąc dalej, skąd możemy wiedzieć, że nawet kancelaria, z którą zawarliśmy ugodę, w pewnym momencie nie zmieni zdania? Warto w tym miejscu pamiętać, iż w tego typu sprawach można dochodzić przed Sądem Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznania zapisów za niezgodne z prawem nawet przez sześć miesięcy od czasu „ich wykrycia” na podstawie chociażby zrzutu ekranu bądź wydruku regulaminu.
Zamiast więc czekać na niezamówioną korespondencję z zaproszeniem do zawarcia ugody, zatroszczmy się, aby wspomniana korespondencja nigdy do nas nie została skierowana. Zadbajmy o regulamin zgodny z prawem! W przeciwnym razie koszty ugody, mimo iż nie przewyższą kosztów postępowania sądowego czy kary ze strony UOKiK, z pewnością przewyższą kilkunastokrotnie koszt sporządzenia zgodnego z prawem regulaminu.
Jakub Szajdziński
Prawnik / współwłaściciel
ENSIS Kancelaria Doradztwa Prawnego
Cioczek & Szajdziński Spółka Cywilna
www.ensiskancelaria.com
Artykuł pochodzi z najnowszego magazynu MENSIS http://mensis.pl/aktualnosci/mensis-pl-nr-19-bledy-w-e-commerce/
1 komentarz