Nowa ustawa o prawach konsumenta nałożyła na przedsiębiorców szereg obowiązków, które powinny zostać spełnione przy prowadzeniu sprzedaży w sklepach czy na aukcjach internetowych. Dotychczas niedostosowanie się do przepisów prawa lub też stosowanie zapisów ograniczających prawa konsumentów skutkować mogło pozwem skierowanym przed Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz karą ze strony Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Obecnie brak zastosowania się do wytycznych wskazanych w przepisach prawa, oprócz wspomnianej powyżej odpowiedzialności, pozwala konsumentom skorzystać z dodatkowych uprawnień dotyczących m.in. znacznego wydłużenia czasu na odstąpienie od umowy, czy wyłączenia części kosztów związanych z realizacją zamówienia w sklepie internetowym. Obowiązek, o którym mowa powyżej, to jeden z kluczowych, stawianych przedsiębiorcom na podstawie nowych przepisów – tzw. obowiązek informacyjny. Analizując nowe przepisy pod kątem chociażby wspomnianego obowiązku można ulec wrażeniu, że ustawodawca nie tylko stara się otoczyć konsumenta szczególną opieką, ale czasami zakłada również, iż może być on całkowicie nieświadomy swoich działań.
Głównym założeniem przyświecającym ustawodawcy przy uchwalaniu ustawy o prawach konsumenta było wprowadzenie do polskiego porządku prawnego Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/83/UE z dnia 25 października 2011 r. Sam zabieg pozwolił na ujednolicenie przepisów regulujących handel elektroniczny w Polsce z tymi, które obowiązują na terenie pozostałych państw członkowskich. Dyrektywa parlamentu europejskiego swą treścią nawiązywała do dotychczasowego trendu legislacji europejskiej, a więc coraz to większego zabezpieczania interesów osób prywatnych we wszelkich możliwych aspektach życia codziennego. Polski ustawodawca już na kanwie wcześniej obowiązujących przepisów wychodził z założenia, że osoby fizyczne dokonujące zakupów na swój prywatny użytek powinny być traktowane w sposób uprzywilejowany. To szczególne traktowanie objawiało się m.in. przeniesieniem obowiązku odpowiedniego sporządzenia umowy sprzedaży (regulamin sklepu) na przedsiębiorcę, czy też powołaniem organów odpowiedzialnych za egzekwowanie przepisów konsumenckich (Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów).
Większość przepisów regulujących obrót z udziałem konsumenta, które obowiązywały wcześniej zostały zastąpione nową ustawą, a do słowników przedsiębiorców trafił zwrot „obowiązek informacyjny”. Pod tym enigmatycznym niegdyś określeniem ustawodawca ukrył całość informacji, jakie muszą zostać przekazane konsumentowi, nim ten faktycznie zawrze umowę z przedsiębiorcą. Wspomniane – w odróżnieniu od wcześniejszych przepisów – dotyczy zarówno sklepów jak i aukcji internetowych. Obowiązek informacyjny uznaje się za spełniony m.in. przez posiadanie odpowiedniego regulaminu (zgodnego z ustawą w tym w szczególności z art. 12 ust. 1), odpowiednie oznaczenie głównych cech produktu, jego całkowitej ceny oraz przekazanie właściwych informacji o prawach przysługujących konsumentom w potwierdzeniu złożonego zamówienia (zawartej umowy).
Ustawa tak szczegółowo określa kwestię dotyczącą przekazywanych konsumentom informacji, że wprost wskazuje, iż w przypadku potwierdzania dokonania zakupu przyciskiem, musi być on oznaczony zwrotem „zamówienie z obowiązkiem zapłaty” lub innym równoznacznym, z którego jasno będzie wynikać, że dokonanie zakupu jest tożsame z koniecznością wniesienia zapłaty za towar. W tym miejscu pojawia się pierwsza wątpliwość: czyżby popularne „Kup teraz”, „Zamawiam”, „Kupuje” itp. były niewystarczające? W mojej opinii ustawodawca wyszedł z dość odważnego założenia, że stosowane od wieków stwierdzenie „kupuję” może nie przekazywać jasnej informacji o konieczności dokonania zapłaty za daną rzecz. Trudno mi sobie wyobrazić osobę, która nie połączyłaby zwrotu „kupuję” z koniecznością dokonania zapłaty, jednak jak mówi stara maksyma – dura lex, sed lex (twarde prawo, ale prawo).
Przedsiębiorcy z końcem grudnia zeszłego roku stanęli przed koniecznością takiej zmiany „swoich” przycisków, która będzie zgodna z prawem, a jednocześnie nie odstraszy potencjalnych klientów. Jakie alternatywy dla „zamówienia z obowiązkiem zapłaty” są w pełni legalne, dowiemy się kiedy w sprawie tej zajmie stanowisko Sad Ochrony Konkurencji i Konsumentów lub sam Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Kolejnym przejawem nadzwyczajnej troski ustawodawcy o konsumenta jest konieczność przesyłania potwierdzeń zawartych umów na tzw. trwałych nośnikach. „Trwały nośnik” to kolejny po obowiązku informacyjnym zwrot, który spędzał sen z powiek przedsiębiorcom. Przez termin ten ustawodawca rozumie materiał lub narzędzie umożliwiające konsumentowi lub przedsiębiorcy przechowywanie informacji kierowanych osobiście do niego, w sposób umożliwiający dostęp do informacji w przyszłości przez czas odpowiedni do celów, jakim te informacje służą, i które pozwalają na odtworzenie przechowywanych informacji w niezmienionej postaci. Aby dany nośnik spełniał kryteria określone w ustawie trzeba założyć określone jego cechy; trwałość, dostępność, integralność. W praktyce trwałym nośnikiem będzie kartka papieru, płyta cd, pendrive czy też plik zapisany w formie .pdf. Przedsiębiorca nie może zwolnić się z obowiązku przesłania potwierdzenia zawarcia umowy. W praktyce więc konsument potwierdza zapoznanie się z regulaminem podczas zakupu, a najpóźniej po otrzymaniu przesyłki, otrzymuje potwierdzenie zawarcia umowy w którym znajduje się większość informacji z którymi musiał wcześniej zapoznać się w regulaminie (w potwierdzeniu powinny znaleźć się wszystkie informacje o których mowa w art. 12 ust 1. Ustawy o prawach konsumenta).
Jak widać tylko na dwóch powyższych przykładach ustawodawca postawił sobie za cel szczególną ochronę konsumenta, często zakładając (najprawdopodobniej) całkowity brak rozsądku wśród osób, które dokonują zakupu w sklepach czy na aukcjach internetowych. Ustawa o prawach konsumenta wskazuje również pewien niepokojący trend regulowania bardzo szczegółowo czegoś, czego w mojej opinii uregulować w pełni się nie da. Rozwój cyfrowy jest bardzo szybki – coś, co zostało zapisane w obecnej ustawie, może okazać się archaiczne za kilka miesięcy. Niepokojącym jest również fakt, że odpowiedzią ustawodawcy na szybki rozwój e-commerce jest jego maksymalne uregulowanie w przepisach. Efekt jest taki, że część przedsiębiorców zastosowała się już do nowych wytycznych, a pozostali cały czas nie mogą odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Najlepiej na zmianach z pewnością wyszli konsumenci, tak więc cel ustawodawcy z pewnością został osiągnięty. Mam tylko nadzieję, że w przyszłości bardzo liberalne przepisy nie będą wykorzystywane przez nieuczciwych konsumentów właśnie przeciwko przedsiębiorcom. Dla przykładu: nietrudno będzie zanegować otrzymanie potwierdzenia zawarcia umowy, tymczasem to na przedsiębiorcy będzie spoczywał ciężar dowodu spełnienia tego obowiązku.
Jakub Szajdziński
Partner Zarządzający
ENSIS Kancelaria Doradztwa Prawnego
Cioczek & Szajdziński Spółka Cywilna